top of page
Tagi:

Depilacja Światłem z Philips Lumea Prestige. Szybka i bezbolesna ? Nie do końca...


Philips Lumea Prestige

Do napisania tej recenzji przygotowywałam się przez ponad pół roku. Nie popieram recenzowania całkiem nowych produktów, które nie zostały przeze mnie porządnie przetestowane.


Posiadanie urządzenia Philips Lumea, ze względu na jego bardzo wysoką cenę, przez kilka lat pozostawało dla mnie w sferach: 'chciałabym', 'może kiedyś' i sprzętów o bardzo niskim priorytecie...


Depilację mechaniczną stosuję od 13 roku życia. Zaczęło się od łydek i siostrzanego depilatora Philips Satinelle. Sprzęt był naprawdę bardzo trwały i na zawsze związał mnie z marką Philips. Kilka lat później, doszła depilacja pach i niezbyt wydajny depilator Braun. W okolicach 18 - 19 roku życia dołączyły: okolice bikini, uda oraz przedramiona (tylko w okresie letnim). W tamtym okresie wróciłam też do nowszego modelu Philips Satinelle. Później był jeszcze kolejny Philips Satinelle i skończyło się na doskonałym Philips Satin Perfect, którego używam do dziś (3 lata).


Oczywiście eksperymentowałam też z woskiem i innymi metodami, takimi jak na przykład elektrody marki BaBliss, które chociaż były nieziemsko drogie, okazały się bublem.


Golarka nigdy nie była dla mnie opcją, ponieważ dyskomfort spowodowany odrastaniem na drugi dzień 'zarostu' był dla mnie nie do przejścia.


Każda kobieta stosująca depilację mechaniczną zdaje sobie sprawę, że jest ona potwornie bolesna. Od reguły nie ma wyjątków. Nawet po prawie 20 latach jej stosowania, wiążący się z nią ból jest trudny do zniesienia. Nie jest to coś, o czego można się przyzwyczaić. Prym, w masochizmie i torturowaniu własnego ciała do granic wytrzymałości wiedzie tu oczywiście depilacja bikini i głębokiego bikini. Po takim zabiegu mam 'spokój' przez nawet 4-6 tygodni, nie zmienia to jednak faktu, że jest on nieludzki. Gdyby ktoś zapytał mnie, dlaczego to robię, moja odpowiedź jest bardzo prosta - dla higieny.


Nie zamierzam roztrząsać tematu czy warto usuwać owłosienie, niezależnie od tego czy ktoś nazwie je naturalnym czy zbędnym. Nie zamierzam też użalać się nad sobą jako ofiarą systemu, który zmusza dziewczynki w wieku nastoletnim do katowania swojego ciała w imię popkultury i zgubnego, bezmyślnego konsumpcjonizmu.


Nie.


Chcę tylko wytłumaczyć dlaczego zależało mi, żeby mieć ten sprzęt. Wiedziałam, że jest on bardzo drogi, lecz postanowiłam odpowiedzieć sobie na pytania:

- jaka jest cena bólu?

- ile zapłaciłabym żeby nie musieć się torturować i jednocześnie być wolną od 'włosków'?


Po zadaniu sobie tych pytań, cena Philips Lumea przestała wydawać się już tak wysoka.


Jak się później okazało, rzeczywistość nie jest tak kolorowa jak w reklamach. Depilacja Philips Lumea nie należy do przyjemnych, jest bolesna, czasochłonna i nie do końca skuteczna.


Po 2 latach planowania kupna Philips Lumea, wspaniałą niespodziankę Bożonarodzeniową sprawił mi, mój kochany mąż. Sprzęt kupił w Australii i wysłał do mnie pocztą. Nie obiło się niestety bez zapłacenia cła, ale był to najwspanialszy prezent, jaki kiedykolwiek dostałam. Nie z powodu tego, że był to 'drogi', lecz jako spełnienie marzeń o gładkiej skórze bez potwornego bólu, na który regularnie się skazuję juz od ponad 15 lat.


Jak sam relacjonował, do wyboru miał też inne marki, ale zdecydował się na Philips ponieważ nie posiada wymiennych części (drogich wkładów), pozwala na ponad 8000 'strzałów' światłem i ma 2-letnią gwarancję. Inne depilatory takie jak szeroko reklamowany Smooth Skin czy Remington, według niego, przy tym modelu wypadały blado.


Zestaw Philips Lumea Prestige zawiera: bezprzewodowy depilator, trzy wymienne końcówki (ciało, twarz, bikini), ładowarkę oraz poręczny futerał.

Sam depilator posiada pięciostopniową regulację mocy, diodę informującą o stanie baterii, lampkę informującą o gotowości do wyzwolenia błysku oraz przycisk wyzwalający.


Po przeczytaniu instrukcji, natychmiast zabrałam się do roboty. Moc dostosowałam na około 3 (pełna instrukcja o dostosowaniu mocy znajduje się w załączonej książeczce i na stronie internetowej). Sam zabieg jest niezwykle prosty. Do 'zrobienia' całego ciała potrzebuję 2 pełnych ładowań. Jeżeli jednak ktoś zdecydowałby się na np. same nogi - wystarczy jedno ładowanie.


Według instrukcji, zabieg powinno wykonywać się co dwa tygodnie. Ja byłam tak podekscytowana, że na początku robiłam je co tydzień. Kilka dni po zabiegu depilowałam włosy, żeby po lekkim odrośnięciu znów potraktować je Lumeą.


Po prawie 3 miesiącach i minimalnych, prawie żadnych efektach, (włosy lekko się przerzedziły) postanowiłam zmienić metodę z rekomendowanej na drastyczną.


Zamiast 'dostosowywać moc' urządzenie podkręciłam na maximum i zamiast jednego strzału na jedno miejsce zaczęłam wykonywać po 2-3 strzały, w zależności od tego czy ból był do wytrzymania czy nie. Zamiast depilowania włosów zaczęłam je też golić.


Efekt był piorunujący - już po kilku tygodniach włosy pod pachami i na nogach znacząco się przerzedziły i zauważyłam na bieliźnie że 'wypadają' również w okolicach bikini.


Zabieg jest porównywalnie nieprzyjemny z depilacją natomiast zdecydowanie zbyt drastyczny na głębokie bikini. W tych delikatnych rejonach po podkręceniu mocy jest na tyle bolesny, że kontynuuję go na małej mocy. Niestety - bez większych efektów.


Philips Lumea używam od 6 miesięcy i oto moje spostrzeżenia:

-włosy pod pachami zniknęły prawie całkowicie,

-włosy na łydkach bardzo się przerzedziły i niedługo znikną,

-włosy na udach przerzedziły się,

-bikini jest mocno przerzedzone ale czeka mnie jeszcze bardzo dużo pracy,

-głębokie bikini - efekt znikomy.


Gdy zaczynałam przygodę ze sprzętem wyobrażałam sobie bezbolesne zabiegi, które uczynią moją skórę gładką, już po 3 miesiącach. Nic z tych rzeczy drogie panie. Zabiegi są nieprzyjemne, i pierwsze poważne efekty przynoszą, tak jak w moim przypadku nawet po 6! miesiącach.


Czy było warto? Ja zbroję się w cierpliwość na kolejne 6 miesięcy i dopiero się okaże. Gdy po roku stosowania, obudzę się rano bez jednego ciemnego włosa, wskoczę w kostium kąpielowy bez depilatora czy golarki będę wiedziała że tak.

Jak na razie 'strzelam' sobie światłem w każdą niedzielę - raz tu raz tam i zobaczę dokąd mnie to doprowadzi.


Czy sprzęt jest skuteczny? TAK. Już teraz, żeby założyć szorty czy miniówkę, nie muszę się martwić o łydki a pachy są zawsze świeże bez bólu.


Trudno napisać czy polecam Philips Lumea Prestige czy nie, ponieważ nie miałam okazji sprawdzić na ile trwałe są efekty i czekają mnie jeszcze miesiące ciężkiej pracy, założę się, że wiele osób zniechęci również cena.


bottom of page