
Öura Ring 4 część 1
- Michalina
- 23 sie
- 6 minut(y) czytania
Ten post postanowiłam podzielić na trzy części.
Niniejsza część będzie poświęcona temu, dlaczego wybrałam dla siebie Öura Ring, druga, temu, w jaki sposób go wybrać i zamówić. Trzecia, ostatnia część będzie poświęcona użytkowaniu tego akcesorium oraz końcowej opinii po kilku miesiącach użytkowania.
Do zakupu akcesorium do mierzenia parametrów wpadłam na pomysł po obejrzeniu wywiadu z pewnym neuropsychologiem. Poznanie własnych parametrów w połączeniu z reakcją na odczyty może w przyszłości zapobiec wielu chorobom.
Nasza subiektywna ocena tego jak się czujemy w przypadku np. bycia poddanym długotrwałemu stresowi nie do końca może być spójna z tym jak ten stres spływa na nasze ciało. Często odcinamy się emocjonalnie od przykrych procesów zachodzących w naszym ciele do tego stopnia że nie jesteśmy w stanie dojrzeć jego postępującej degradacji.
Dawniej, akcesoria do mierzenia parametrów kupowali albo starsi ludzie np. po zawałach, ludzie którzy kupowali inne akcesorium a pomiar był niejako funkcją dodatkową, lub ludzie którzy chcieli sprawdzić wydajność swoich treningów.
Dzisiaj pomiar parametrów jest już tak popularny, że wszystkie grupy ludzi kupują dedykowane mierniki aby poprawić swój dobrostan, jako prewencja chorób.
Naturalnie, wraz ze wzrostem popularności tych urządzeń znalazły się również i psychologiczne skutki uboczne, wynikające głównie z błędnego przekonania (które również jest kreowane przez dostawców urządzeń), że samo posiadanie miernika jest wystarczające aby podnieść jakość życia. Oczywiście nie jest to prawda. Samo posiadanie miernika a nawet płacenie za subskrypcję nie poprawi naszego życia, a jedynie wykorzystywanie tych danych do poprawy jego jakości. Podobnie jak samo zbadanie krwi i wykrycie infekcji nie doprowadzi nas do wyleczenia a jedynie wskaże chorobę. To do użytkowników należy reagowanie na wyniki albo działaniami zmierzającymi do ich poprawy, albo dokopaniem się do praprzyczyny problemu.
Punktem wyjściowym mojego poszukiwania właściwego miernika był Whoop. Whoop to rewelacyjny, nowoczesny miernik, jednak żaden miernik nadgarstkowy nie będzie nigdy miał takiej dokładności jak miernik na palcu.
Öura wybrałam nie tylko w powodu eleganckiego designu i braku chęci bycia rozpraszaną kolejnym mrugającym urządzeniem ale także z powodów takich jak:
Najdokładniejszy pomiar snu – Oura Ring jest wielokrotnie oceniany jako najprecyzyjniejszy konsumencki tracker snu (porównania z polisomnografią).
Zaawansowane pomiary HRV (zmienność rytmu serca) – HRV mierzony jest całą noc, co pozwala na dokładną analizę regeneracji, stresu i obciążenia organizmu.
Całodobowe monitorowanie zdrowia – Tętno, oddech, temperatura ciała, saturacja (SpO₂), aktywność – wszystko działa automatycznie w tle.
Wczesne wykrywanie zmian w zdrowiu – Oura Ring potrafi wykryć oznaki infekcji (np. gorączki, przeziębienia) nawet dzień lub dwa przed wystąpieniem objawów dzięki analizie mikro-zmian temperatury i HRV.
Najdłuższa bateria w klasie – 5–7 dni pracy na jednym ładowaniu, więcej niż Apple Watch czy inne smartwatche.
Wygoda i dyskrecja – Lekki, wodoodporny, w formie biżuterii; nie przeszkadza podczas snu ani sportu, wygląda jak klasyczny pierścień.
Pełna automatyka – Nie trzeba nic włączać ani przełączać: ring sam rejestruje sen, regenerację, tętno i aktywność.
Świetna aplikacja mobilna – Aplikacja Oura daje trzy proste wskaźniki: Readiness (gotowość), Sleep (sen), Activity (aktywność) – intuicyjne podsumowanie stanu organizmu.
Integracje z Apple Health i innymi systemami – Oura synchronizuje dane z Apple Health, Google Fit, Natural Cycles (antykoncepcja/monitoring płodności), a także aplikacjami fitness i mindfulness.
Stały rozwój i innowacje – Kolejne generacje (w tym Oura Gen 4) wprowadzają nowe czujniki i algorytmy, a firma jest liderem w branży smart ringów (największa baza użytkowników, współprace z instytucjami medycznymi i firmami technologicznymi).
Urządzenie posiada również szereg wad:
Miesięczna subskrypcja wymagana. Pełne wykorzystanie funkcji (np. zaawansowane analizy, AI‑insights) wymaga opłacania abonamentu (~$5.99/mies.), co zwiększa całkowity koszt.
Brak ekranu i brak bezpośredniego podglądu danych. Wszystkie informacje trzeba sprawdzać w aplikacji – brak możliwości szybkim rzuceniem oka na dane podczas aktywności.
Ograniczone śledzenie treningów. Ring słabo radzi sobie z bardziej dynamicznymi formami aktywności – brak GPS, mniej ręcznego oznaczania ćwiczeń; treningi śledzone są tylko w podstawowym zakresie.
Problemy z dokładnością podczas treningu. Pomiar tętna podczas intensywnego wysiłku bywa niedokładny; wymaga bardzo ciasnego dopasowania, a i tak bywa mniej precyzyjny niż sensory na klatkę piersiową.
Krótka rzeczywista żywotność baterii przy pełnym użyciu. Choć deklarowane 5–7 dni, przy włączonym pomiarze SpO₂ i aktywnym śledzeniu życie baterii wynosi często około 3 dni.
Wygodny, ale wymagający specjalną ładowarkę. Ładowanie odbywa się przez dedykowaną stację – trudno sobie poradzić bez niej (np. w podróży), a koszt zapasowego zestawu jest wysoki (~$59).
Brak możliwości zastąpienia smartwatcha. Nie ma powiadomień, sterowania muzyką ani widżetów interaktywnych – Oura nie zastąpi Apple Watcha czy innego inteligentnego zegarka.
Czasem niedokładne pomiary stresu. Część użytkowników skarży się, że ring uznaje za stresujące sytuacje, które subiektywnie nie były stresujące (np. twórcza praca), co może wpływać negatywnie na samopoczucie.
Nierówna jakość danych. Opinie o dokładności są mieszane – choć nowsze generacje są lepsze, nadal zdarzają się błędy pomiarowe, szczególnie w określonych warunkach lub ruchu.
Wysoka cena przy opłatach dodatkowych. Oura Ring sam kosztuje od ~1700 do ~2400zł, a wraz z subskrypcją staje się jedną z droższych opcji na rynku.
Zdziwiła mnie również szeroka dostępność produktów z drugiej ręki. Przeprowadziłam analizę i okazało się że ludzie często rezygnują z pierścionka z poniższych powodów:
1. Zbyt wiele danych → nadmiar informacji i stres
Wielu użytkowników przyznaje, że z początku obserwacja statystyk była motywująca, ale z czasem zmieniła się w źródło niepokoju:
Artykuły poruszają temat tzw. „hangxiety” – lęku wywoływanego przez urządzenie, który narasta, gdy oceny snu są niskie lub gdy odczyty sugerują „napięcie” organizmu:
„zamiast uspokajać, dane napędzały pętlę nadmiernej analizy” .
Inny tekst w „Vox” zaleca ostrożne podejście do trackerów zdrowotnych i „detoks” od nadmiaru danych, by uniknąć psychicznego przemęczenia .
Artykuł „The Guardian” zauważa, że samodzielne śledzenie może być obciążające, a niektórzy użytkownicy uznają je za nieskuteczne lub przytłaczające .
2. Niewystarczająca dokładność danych i problemy sensorsów
Recenzent po kilku miesiącach przestał nosić Oura, bo dane o ruchu były mocno zawyżone (np. 15 300 kroków, choć rzeczywiście było znacznie mniej) .
Wikipedia wskazuje, że choć trzecia generacja pierścienia (a więc i czwarta) ma lepszą dokładność, to wciąż pojawiają się uwagi na temat niedokładności przy mierzeniu tętna podczas treningu czy problemów z dopasowaniem .
Na Reddicie użytkownicy skarżą się, że aplikacja jest uciążliwa — brak synchronizacji w tle, irytujące powiadomienia typu monety czy streaki, utrudniające szybki dostęp do danych .
3. Względy finansowe — subskrypcja i degradacja baterii
Nadpłata: Oprócz kosztu urządzenia ok. 299 USD, użytkownik musi opłacać subskrypcję (~5,99 USD/mies.) — bez niej praktycznie nie ma dostępu do analizy danych .
Artykuł z „Android Police” wymienia subskrypcję jako główny powód, by nie aktualizować do Oura Ring 4; wskazuje też na wady konstrukcji i niewielką różnicę między generacjami .
Problem z baterią: smart pierścienie, w tym Oura, mają nie‑wymienialne baterie. Po pewnym czasie, gdy bateria traci pojemność, urządzenie staje się bezużyteczne, co frustruje użytkowników .
4. Efekt nocebo i uzależnienie od sprzętu
Nocebo: Oura może wprowadzać użytkownika w negatywne nastawienie, sugerując gorszy stan zdrowia lub sen, co może faktycznie wpłynąć na samopoczucie — mimo że faktycznie nic poważnego się nie dzieje .
TikTokowa relacja użytkowniczki: “główny powód zatrzymania używania — zaczęłam używać danych przeciwko sobie” .
Lekko humorystyczny tekst z „Washington Post” opisuje, jak użytkownik odnosi się do Oura jak do opiekuńczego przewodnika, ale jednocześnie przyznaje, że popada w przesadne sprawdzanie danych .
5. Brak wymiennej baterii → krótka żywotność sprzętu
Ekspert z iFixit ostrzega, że baterie w Oura Ring nie są wymienne — gdy przestaną działać, pierścień przestaje być użyteczny i nie można go naprawić .
Użytkownicy zgłaszają frustrację, że wsparcie oferuje tylko zniżkę (np. 50 USD), a zastąpienie sprzętu oznacza ponowny wydatek.
Mimo wszystkich wad nowoczesnych sprzętów, decyzja została podjęta: brak rozpraszania światełek i powiadomień, elegancji wygląd, najdokładniejsze pomiary dla codziennych czynności, stresu i snu. To dla wybór dla mnie.
Na rynku istnieje jeszcze kilka ringów:
RingConn Gen 2 Air – bez subskrypcji, dłuższa bateria (nawet 10–12 dni), tryb wykrywania bezdechu, niższa cena.
Ultrahuman Ring Air – bez opłat miesięcznych, więcej trybów treningowych, choć aplikacja mniej intuicyjna.
Samsung Galaxy Ring – elegancki design, wygodne ładowanie USB‑C, mocna integracja z Galaxy Watch, ale mniej dokładny ślad snu i wymaga ekosystemu Samsunga.
Öura Ring wybrałam ponieważ wyróżnia się na tle konkurencyjnych pierścieni przede wszystkim tym, że od samego początku był projektowany jako urządzenie do holistycznego monitorowania zdrowia, a nie jedynie jako gadżet fitness. Jego największą przewagą jest dokładność – szczególnie w analizie snu i zmienności rytmu serca. W niezależnych testach Oura regularnie wypada lepiej niż inne ringi, ponieważ wykorzystuje zaawansowane algorytmy i duże zaplecze danych medycznych, które firma rozwija od lat. W praktyce oznacza to, że dane z Oury często bardziej odpowiadają realnemu samopoczuciu użytkownika, a pierścień potrafi wychwycić subtelne zmiany w organizmie, na przykład początek infekcji, jeszcze zanim pojawią się wyraźne objawy. Drugą przewagą jest aplikacja – przejrzysta, dopracowana i nastawiona na interpretację wyników. Podczas gdy inne pierścienie dostarczają głównie surowe dane, Oura podaje je w formie prostych wskaźników, takich jak „Readiness” czy „Sleep Score”, i dodaje praktyczne rekomendacje dotyczące odpoczynku, aktywności czy regeneracji. To sprawia, że urządzenie nie jest tylko trackerem, ale faktycznie codziennym narzędziem do dbania o zdrowie. Oura oferuje też rozbudowane funkcje zdrowia kobiecego – między innymi monitorowanie cyklu i integrację z Natural Cycles – co czyni go bardziej wszechstronnym od konkurencji. Warto dodać, że pierścień jest w pełni dyskretny, wygodny i wygląda jak klasyczna biżuteria, co stanowi dodatkową przewagę nad cięższymi ringami czy zegarkami.
Na tle rywali Oura ma też silną pozycję rynkową i reputację – jej technologia była wykorzystywana przez sportowców z najwyższej półki, a sama firma buduje swoje rozwiązania w oparciu o liczne badania kliniczne i współpracę z instytucjami zdrowotnymi. Dzięki temu jest uznawana nie tylko za gadżet lifestyle’owy, ale również za najbardziej wiarygodny smart ring dostępny na rynku.
Decyzja została podjęta.
Komentarze